O co pyta sąd na rozprawie frankowej?
Pytania, które zadaje sąd na każdej rozprawie frankowej, można podzielić na 7 kategorii. Kategoriami tymi są:
Okoliczności zawarcia umowy kredytowej
Od pytań dotyczących okoliczności zawarcia umowy kredytowej sąd rozpoczyna przesłuchanie kredytobiorców. W tej grupie pytań można spotkać się m.in. z następującymi pytaniami:
1. Kiedy zaciągnęła Pani kredyt i na jaki cel?
Na ogół kredytobiorcy wskazują miesiąc i rok zawarcia umowy kredytowej (rzadziej dokładną datę). Cel kredytu na ogół wprost wynika z umowy kredytowej i w zdecydowanej większości przypadków jest to zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych: zakup mieszkania, zakup domu, zakup działki, budowa domu, ewentualnie – spłata innych zobowiązań.
2. Dlaczego zaciągnęła Pani kredyt akurat w tym banku?
Na to pytanie kredytobiorcy najczęściej udzielają jednej z dwóch odpowiedzi:
ponieważ byłam klientem tego banku / miałam konto w tym banku / miałam zaufanie do tego banku;
ponieważ akurat ten bank przedstawił najkorzystniejszą ofertę (najniższe oprocentowanie / najniższa rata).
3. Czy porównywała Pani ofertę tego banku z ofertami innych banków?
To pytanie nie ma większego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, choć pojawia się dość często. To, czy kredytobiorca odwiedził 10 banków i porównywał ich oferty, czy też zawarł umowę kredytu frankowego z pierwszym bankiem, który przedstawił mu ofertę, nie ma żadnego znaczenia dla oceny, czy kwestionowana umowa jest ważna czy też nie.
4. Ile było spotkań przed zawarciem umowy?
Kolejne pytanie, które dla rozstrzygnięcia sprawy nie ma większego znaczenia. Większość kredytobiorców nie pamięta po kilkunastu latach dokładnej liczby spotkań. W standardowej sprawie takich spotkań było kilka, biorąc pod uwagę, że konieczne było złożenie wniosku kredytowego, dostarczenie do banku dokumentów potwierdzających uzyskiwane dochody i w końcu - spotkanie się w celu podpisania umowy kredytowej.
Bardzo często na pytanie o liczbę spotkań przed zawarciem umowy pada odpowiedź: „kilka” i na ogół sąd nie żąda podania konkretnej liczby.
5. W jakiej walucie chciała pani uzyskać kredyt?
W zdecydowanej większości spraw kredytobiorcy odpowiadają, że chcieli uzyskać kredyt w złotych polskich, albowiem na zakup mieszkania lub budowę domu potrzebowali złotówek. Praktycznie we wszystkich wnioskach kredytowych, z którymi można się spotkać w sprawach frankowych, wnioskowana kwota kredytu wskazywana jest w złotych polskich. Trudno o lepsze potwierdzenie, że właśnie po złote polskie kredytobiorcy zgłaszali się do banku i dopiero w banku (lub u pośrednika) dowiadywali się o innej opcji uzyskania finansowania, czyli o tzw. „kredycie frankowym”.
Sporadyczne są przypadki, w których kredytobiorcy od samego początku chcieli uzyskać kredyt indeksowany lub denominowany w walucie obcej i z takim założeniem zgłaszali się do banku.
6. Jak to się stało, że zaciągnęła pani „kredyt frankowy”, a nie kredyt złotówkowy?
Odpowiedź na to pytanie zależy oczywiście od sytuacji konkretnych kredytobiorców, niemniej najczęściej kredytobiorcy wskazują dwa powody:
uzyskaną od pracownika banku informację o braku zdolności kredytowej na zaciągnięcie kredytu w polskich złotych;
przedstawienie oferty kredytu frankowego jako najkorzystniejszej (zdecydowanie niższe raty niż w przypadku kredytu złotowego).
7. Czy miała pani zdolność na kredyt złotówkowy (na kwotę, na której pani zależało)?
Niektórym kredytobiorcom przekazywano informację, że nie mają zdolności kredytowej, aby uzyskać kredyt złotówkowy w kwocie, na której zależało kredytobiorcom. Jednocześnie wskazywano, że ci sami kredytobiorcy mają zdolność kredytową by uzyskać kredyt frankowy na taką kwotę. W tego typu przypadkach kredytobiorcy nie trzeba było w ogóle zachęcać do wyboru kredytu frankowego, ponieważ nie miał on żadnego wyboru. Mógł albo wziąć kredyt frankowy, albo nie otrzymałby kredytu w ogóle.
W przypadku osób o nieco wyższych zarobkach przedstawiciel banku nie informował o braku zdolności, ale za to – jak wynika z zeznań kredytobiorców – pokazywał różnicę w wysokości raty takiego kredytu frankowego i złotówkowego. Rata kredytu frankowego była zawsze co najmniej kilkaset złotych niższa, co najczęściej przekonywało kredytobiorców, do zaciągnięcia tego typu kredytu.
Pytania dotyczące informacji uzyskanych od przedstawiciela banku
8. Co pani mówiono o kredycie frankowym?
Odpowiedzi na to pytanie są dość zróżnicowane, niemniej praktycznie zawsze w zeznaniach kredytobiorców pojawiają się dwie informacje, a mianowicie:
że to najkorzystniejsza opcja uzyskania finansowania (korzystniejsza niż kredyt złotówkowy - z uwagi na zdecydowanie niższe raty);
że frank szwajcarski to bardzo stabilna waluta i warto wziąć „kredyt we frankach”.
9. Czy wyjaśniono pani jaka jest rola franka w tej umowie / po co jest frank w tej umowie?
Najczęściej można spotkać się z odpowiedzią, że w ogóle tego nie wyjaśniono. Niektórzy kredytobiorcy zeznają, że wskazywano im, iż frank umożliwia niższe raty, jednakże nie wyjaśniano dokładnie z czego to wynika.
Fakt, że rola franka nie była wyjaśniana, pośrednio potwierdzają zeznania pracowników banku, którzy na pytanie o rolę franka w umowie na ogół nie potrafią odpowiedzieć. Trudno zatem przyjąć, by kwestię tę wyjaśniali kredytobiorcom, skoro sami tego nie wiedzą.
10. Czy wyjaśniono Pani wg jakiego kursu nastąpi wypłata kredytu i według jakiego kursu będą następowały spłaty?
Zdecydowana większość kredytów frankowych była wypłacana po kursie kupna, natomiast spłacana po kursie sprzedaży. Wynika to z treści umowy kredytowej, choć na ogół jest trudne do wychwycenia, ponieważ postanowienia dotyczące wypłaty kredytu na ogół znajdują się w zupełnie innym miejscu umowy, niż postanowienia dotyczące spłaty kredytu.
Zdecydowana większość kredytobiorców odpowiada, że przedstawiciel banku nie omawiał z nimi tego, po jakim kursie będą następowały przeliczenia przy wypłacie kredytu i przy spłacie rat. Co więcej, dość często pojawia się odpowiedź, że w ogóle o jakichkolwiek przeliczeniach nie było mowy, albowiem cały czas operowano kwotami w złotych polskich, zarówno jeśli chodzi o kwotę wypłacanego kredytu, jak i prognozowaną wysokość rat.
11. Czy przedstawiciel banku poinformował panią, że bank będzie stosował dwa różne kursy: inny do wypłaty kredytu, a inny do spłaty rat?
Praktycznie wszyscy kredytobiorcy odpowiadają, że nie otrzymali takiej informacji. Nie powinno to specjalnie dziwić, biorąc pod uwagę, że bank zarabiał na różnicach kursowych, a dla kredytobiorców był to dodatkowy, ukryty koszt.
12. Czy wyjaśniono pani kto i w jaki sposób będzie ustalał kursy walut stosowanych do przeliczeń?
Żadnemu kredytobiorcy nie wyjaśniono, kto i w jaki sposób będzie ustalał kursy walut stosowane do przeliczeń.
Nawet pracownicy banków, przesłuchiwani w sprawach frankowych w charakterze świadków, wskazują że nie wiedzieli, kto i jak te kursy ustalał. Zeznają, że te kursy przychodziły codziennie do banku, ale sposób ustalania tych kursów do dziś pozostaje dla nich nieznany. Skoro pracownicy banków nie wiedzieli kto i w jaki sposób miał ustalać kursy, to oczywiste jest, że nie informowali o tym kredytobiorców.
13. Czy wyjaśniono pani czym jest tabela kursowa?
Zdecydowana większość kredytobiorców zeznaje, że pojęcie „tabeli kursowej” w ogóle nie pojawiało się w rozmowach z przedstawicielem banku.
Większość kredytobiorców potwierdza, że dziś już wie, czym jest tabela kursowa, jednakże wiedzę o tym pozyskała dopiero na etapie wykonywania umowy.
14. Czy wyjaśniono pani co to jest spread?
Spread to różnica pomiędzy kursem kupna a kursem sprzedaży waluty. Spread stanowił ukryty koszt kredytu i dodatkowe źródło zarobku dla banku. Praktycznie wszyscy kredytobiorcy odpowiadają, że pojęcie „spreadu” w ogóle nie pojawiło się w rozmowach z przedstawicielem banku, a tym bardziej nie było wyjaśniane czy jakoś szerzej omawiane.
15. Czy poinformowano panią, że wysokość raty może się zmieniać?
Większość kredytobiorców wskazuje, iż otrzymała informacje o możliwych niewielkich wahaniach wysokości poszczególnych rat, wynikających z wahań kursu CHF. Nawet gdyby banki nie informowały o tym, że wysokość poszczególnych rat może się nieznacznie różnić, to kredytobiorcy relatywnie szybko byliby w stanie to stwierdzić. Praktycznie każda rata kredytu frankowego, która była spłacana w złotych polskich, różniła się od poprzedniej.
Najbardziej istotne jest jednak to, że informacjom o możliwych wahaniach wysokości poszczególnych rat towarzyszyła narracja, że to będą „groszowe sprawy”, że w jednym miesiącu może być parę złotych więcej, ale w drugim się wyrówna, bo „frank szwajcarski to najbardziej stabilna waluta na świecie”.
16. Czy poinformowano panią, że wysokość salda zadłużenia może się zmieniać?
O ile większość kredytobiorców miała świadomość, że zmiany kursu CHF wpływają na wysokość raty (choć miały to być minimalne wahania), to nie do rzadkości należą sprawy, w których kredytobiorcy wskazują, że wiedzieli również o tym, że zmiany kursowe wpływają również na saldo kredytu i wysokość całego zadłużenia.
Nawet pisemne informacje o ryzyku kursowym, które od pewnego momentu były przekazywane kredytobiorcom, zawierały na ogół wyłącznie informacje o tym, że wzrost kursu CHF wpływa na wysokość raty, natomiast kwestia wpływu kursu CHF na wysokość salda zadłużenia w przeliczeniu na PLN była na ogół przemilczana.
Fakt, że banki nie informowały o tym, że wzrost kursu CHF spowoduje wzrost całego zadłużenia, a co więcej – że nie ma górnej granicy tego wzrostu, specjalnie nie dziwi. Gdyby kredytobiorca miał świadomość, że mimo regularnego spłacania kredytu jego zadłużenie zamiast maleć, może rosnąć - pewnie nie zawarłby takiej umowy.
Zdarza się, że przesłuchiwani w sprawach frankowych pośrednicy kredytowi wprost wskazują, że gdyby informowali o tym potencjalnych klientów, to najprawdopodobniej by ich tym przestraszyli i do zawarcia umowy kredytowej by nie doszło. Tymczasem pośrednicy kredytowi byli wynagradzani prowizyjnie i nie było w ich interesie to, by przestraszyć potencjalnego kredytobiorcę. Stąd też temat możliwości wzrostu salda zadłużenia był umiejętnie omijany.
Pytania dotyczące ryzyka kursowego
17. Czy mówiono coś pani o ryzyku kursowym, a jeśli tak to co?
Odpowiedź na to pytanie często zależy od tego, kiedy została zawarta umowa kredytowa. W przypadku umów zawartych przed wejściem w życie rekomendacji S (czyli przed lipcem 2006 r.) ryzyko kursowe często w ogóle nie było nawet sygnalizowane.
W przypadku umów zawieranych od drugiej połowy 2006 r. informacje o ryzyku na ogół się pojawiały. Jak wynika z zeznań kredytobiorców - ryzyko kursowe było bagatelizowane, określane mianem minimalnego lub nawet „czysto teoretycznego”. Na ogół przedstawiane było jako możliwość niewielkich wahań kursu waluty obcej, które miały nie mieć większego wpływu na wysokość raty kredytu.
18. Czy pokazywano pani historyczne kursy franka?
Większość kredytobiorców zeznaje, że nie pokazywano im historycznych kursów franka, a jedynie ustnie zapewniano o tym, że jest to bardzo stabilna waluta, która nie zmienia się na przestrzeni lat.
Kredytobiorcy, którzy zeznają, iż pokazywano im jak zmieniał się kurs franka w przeszłości, wskazują przeważnie, że pokazywano im zmiany kurs z okresu jednego roku poprzedzającego zawarcie umowy. Jest to zgodne z wytycznymi wynikającymi z rekomendacji S. Prezentowanie danych z tak krótkiego okresu, w sytuacji gdy umowa kredytowa zawierana była na kilkadziesiąt lat (standardowo na 30 lat), nie miało żadnego uzasadnienia. W krótkich okresach kurs franka faktycznie mógł stwarzać pozory stabilności i utwierdzać kredytobiorców w błędnym przekonaniu, że tak samo będzie w kolejnych latach.
19. Czy pokazywano pani symulacje, co się stanie jeśli kurs CHF wzrośnie do 3, 4, 5 złotych?
Kredytobiorcy jednogłośnie wskazują, że takich symulacji im nie przedstawiano. Również z zeznań pracowników banków nie wynika, by takie symulacje były kredytobiorcom przedstawiane.
Prezentowanie takich symulacji, zwłaszcza gdyby wynikało z nich, że na skutek wzrostu kursu CHF może wzrosnąć nie tylko wysokość raty, ale także saldo zadłużenia – mogłoby zniechęcić kredytobiorców do zawierania umów powiązanych z kursem waluty obcej. Prezentowanie takich symulacji powodowałoby również, że narracja banku byłaby niespójna. Trudno bowiem zapewniać o tym, że „frank szwajcarski to stabilna waluta” i jednocześnie prezentować symulacje obrazujące wzrost kursu CHF do 3, 4 czy 5 złotych.
20. Czy podpisała pani oświadczenie o ryzyku kursowym? Jak pani rozumiała „ryzyko kursowe”, o którym mowa w tym oświadczeniu?
Od pewnego momentu część banków przedkładała kredytobiorcom do podpisu oświadczenie o ryzyku kursowym. Kredytobiorcy, którzy oświadczenie takie podpisali (jest ono często okazywane kredytobiorcom na rozprawie), nie kwestionują tego faktu. Czasami oświadczenie o ryzyku kursowym nie stanowiło odrębnego dokumentu, lecz znajdowało się w treści samej umowy kredytowej lub we wniosku kredytowym.
Kredytobiorcy wskazują najczęściej, że nikt nie omawiał z nimi tego oświadczenia, nie wyjaśniał na czym dokładnie to ryzyko polega i jaki jest jego zakres, jak również – że oświadczenie o ryzyku kursowym było jednym z wielu dokumentów, które należało podpisać aby uzyskać kredyt (wymóg formalny).
Większość kredytobiorców albo w ogóle nie zastanawiała się na tym, co należy rozumieć przez „ryzyko kursowe”, opierając się raczej na zapewnieniach przedstawiciela banku, że kredyt frankowy to najlepsza i bezpieczna opcja uzyskania finansowania, albo też – odnosiła je do możliwości niewielkich wahań kursów, na które wskazywał bank i które w dłuższej perspektywie miały nie mieć żadnego znaczenia („groszowe sprawy”, w jednym miesiącu rata może być parę złotych wyższa, ale w kolejnym znów niższa, itp.).
21. Czy oferowano pani jakiekolwiek instrumenty zabezpieczające przed ryzykiem kursowym (np. ubezpieczenia)?
„Nie” to jedyna odpowiedź, która pada na to pytania. Łatwo to wytłumaczyć - banki oferując kredyty frankowe zapewniały o stabilności franka, a ryzyko - jeśli w ogóle ktoś o nim wspomniał, to było minimalizowane. Kredyty frankowe przedstawiano jako produkt bezpieczny, którego nie należy się obawiać, w dodatku - jako najlepszą opcję uzyskania finansowania. Oferowanie jakichkolwiek instrumentów zabezpieczających przed ryzykiem kursowym psułoby tę narrację.
22. Czy miała pani już wcześniej kredyt powiązany z walutą obcą?
Większość kredytobiorców miała jeden kredyt frankowy. Zdarzają się jednak sytuacje, że kredytobiorcy mają więcej niż jeden kredyt. Klasycznymi przypadkami są:
zakup działki budowlanej za środki pochodzące z kredytu, a następnie kolejny kredyt na budowę domu;
budowa domu za środki pochodzące z kredytu i kolejny kredyt z uwagi na rosnące koszty budowy / niedoszacowanie inwestycji (w tego typu sytuacjach częściej jednak aneksowano pierwszy kredyt, zwiększając jego kwotę);
zakup dwóch niepowiązanych zupełnie ze sobą nieruchomości.
Sąd pyta o wcześniejszy kredyt powiązany z walutą, ponieważ banki podnoszą, że jeśli ktoś miał już kiedyś taki kredyt, to powinien wiedzieć, jakie wiąże się z tym ryzyko. Argument ten jest chybiony. Na ogół bowiem zawarcie umów kredytowych dzieli maksymalnie kilka lat, w czasie których kurs waluty obcej nie zmieniał się istotnie. Kredytobiorca zatem nie tylko nie mógł doświadczyć na czym polega nieograniczone ryzyko kursowe, które w tym czasie nie zdążyło się jeszcze zmaterializować, ale wręcz mógł się utwierdzić w błędnym przekonaniu, że składane przez bank zapewnienia o stabilności franka są prawdziwe.
Pytania dotyczące statusu konsumenta
23. Na co faktycznie zostały przeznaczone pieniądze z kredytu?
Pytając o faktyczne przeznaczenie pieniędzy pochodzących z kredytu sąd chce ustalić, czy zawarcie umowy było związane z działalnością gospodarczą lub zawodową, a w konsekwencji – czy kredytobiorca posiada status konsumenta.
Najczęściej kredyty frankowe przeznaczane były na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych kredytobiorcy - zakup mieszkania lub budowę domu.
24. Czy nadal mieszka pani w nieruchomości nabytej za środki pochodzące z kredytu?
Fakt zamieszkiwania w kredytowanej nieruchomości aż do chwili obecnej, a więc co najmniej kilkanaście lat, stanowi najlepsze potwierdzenie konsumenckiego charakteru umowy.
Nawet jednak jeśli kredytobiorca nie mieszka już w kredytowanej nieruchomości, to nie jest to żadnym problemem. Oczywiste jest, że w wielu przypadkach rodzina kredytobiorcy powiększały się kilka lat po zawarciu umowy kredytowej, co skutkowało koniecznością znalezienia większego mieszkania.
25. Czy w nieruchomości była prowadzona działalność gospodarcza?
Większość kredytobiorców nie prowadziła działalności w kredytowanej nieruchomości, a nawet jeśli - to rozpoczęcie prowadzenia działalności gospodarczej nastąpiło wiele lat po zawarciu umowy kredytowej. Tymczasem status konsumenta należy oceniać na moment zawarcia umowy kredytowej.
Nawet jednak jeśli kredytobiorca prowadził działalność w kredytowanej nieruchomości od samego początku, może mu przysługiwać status konsumenta, jeżeli cel związany z działalnością gospodarczą nie jest dominujący w ogólnym kontekście umowy kredytu (zobacz wyrok TSUE z 8.06.2023 r. w sprawie C-570/21).
26. Czy nieruchomość była wynajmowana?
Większość kredytobiorców nie wynajmowała nigdy mieszkania kupionego za środki pochodzące z kredytu.
W przypadku kredytobiorców, którzy wynajmowali mieszkanie, sąd może zadać dodatkowe pytania, w celu ustalenia w jakim okresie mieszkanie było wynajmowane.
Wynajmowanie mieszkania, w którym kredytobiorca mieszkał, a które po wielu latach stało się nieodpowiednie, w żadnym wypadku nie może pozbawiać kredytobiorcy statusu konsumenta i nie stanowi przeszkody w dochodzeniu roszczeń przeciwko bankowi.
Nieco trudniejsza jest sytuacja, gdy osoba posiadająca już lokum zdecydowała się na zakup drugiego mieszkania, które od początku było wynajmowane. W tego typu przypadkach na ogół należy wykazać, że wynajmowanie mieszkania nie nosiło cech działalności gospodarczej, a samo zaciągnięcie kredytu nie miało celu inwestycyjnego, lecz służyło realizacji szeroko rozumianych celów osobistych kredytobiorcy i jego rodziny (np. zabezpieczenie na przyszłość mieszkania dla dziecka).
27. Gdzie pani pracowała w chwili zawierania umowy i jakie miała pani wykształcenie?
To pytanie relatywnie często się pojawia, choć nie powinno mieć żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Jak bowiem wprost wskazał TSUE w wyroku z 3.09.2015 r. w sprawie C-110, pojęcie „konsumenta” ma charakter obiektywny i jest niezależne od konkretnego zasobu wiedzy, jaki może mieć dana osoba, czy też od posiadanych przez nią w rzeczywistości informacj.
Pytania dotyczące podpisywania umowy
28. Czy udostępniono pani wcześniej umowę?
Większość kredytobiorców zeznaje, że umowę pierwszy raz widzieli bezpośrednio przed jej podpisaniem. Zdarzają się jednak sytuacje, w których kredytobiorcy przyznają, że otrzymali wcześniej wzór umowy.
To, czy kredytobiorca dysponował wcześniej wzorem umowy, czy też nie – nie ma większego znaczenia. Wcześniejsze zapoznanie się umową, nawet wielokrotne, bez wyjaśnienia jak działa mechanizm indeksacji / denominacji, nie pozwalało przeciętnemu kredytobiorcy na zrozumienie konsekwencji ekonomicznych zawarcia umowy kredytu frankowego, w szczególności tego, że w sposób nieograniczony może wzrosnąć saldo zadłużenia.
29. Czy przeczytała pani umowę przed jej podpisaniem?
Większość kredytobiorców odpowiada na to pytanie twierdząco.
Niektórzy kredytobiorcy dodają, że przeczytali umowę pobieżnie, działając w zaufaniu do banku.
30. Czy umowa była dla pani zrozumiała?
Umowy kredytów frankowych były sporządzane w języku polskim, więc pod względem czysto językowym - kredytobiorca na ogół rozumiał, co czyta, w sensie: rozumiał znaczenie poszczególnych słów użytych w treści umowy.
W zdecydowanej większości sytuacji kredytobiorca nie rozumiał jednak, jak działa mechanizm indeksacji / denominacji zaszyty w umowie kredytu frankowego; w szczególności: że mimo regularnego spłacania kredytu saldo zadłużenia w przeliczeniu na polskie złote może cały czas rosnąć.
W istocie zatem, kredytobiorcom co najwyżej mogło się wydawać, że rozumieli umowę.
31. Czy zadawała pani pytania przedstawicielowi banku odnośnie umowy?
Większość kredytobiorców odpowiada, że na pewno zadawała jakieś pytania, jednakże rzadko zdarza się, że kredytobiorca pamięta, jakie to były konkretnie pytania. Dla rozstrzygnięcia sprawy nie ma większego znaczenia to czy, a jeśli tak, to jakie pytania zadawał kredytobiorca.
32. Czy przedstawiciel banku omawiał z panią poszczególne postanowienia umowy?
Do rzadkości należą sprawy, w których kredytobiorcy wskazują, że jakieś postanowienia umowy były z nimi omawiane przez przedstawiciela banku.
W zdecydowanej większości spraw kredytobiorcy albo wskazują, że przedstawiciel banku nie omawiał z nimi poszczególnych postanowień. Zdarzają się również przypadki, w których – według zeznań kredytobiorców – pracownik banku nie tylko nie omawiał poszczególnych postanowień, ale wręcz sugerował, że nie ma sensu czytać długiej umowy i wskazywał jedynie miejsca, w których należy złożyć podpisy.
33. Czy mogła pani coś zmieniać w umowie?
Poprzez to pytanie sąd próbuje ustalić, czy postanowienia umowy były indywidualnie uzgadniane z kredytobiorcą. Gdyby bowiem okazało się, że postanowienia umowy kredytowej były indywidualnie uzgodnione z kredytobiorcą, wówczas kredytobiorca nie mógłby powoływać się na ochronę wynikającą z przepisów o postanowieniach niedozwolonych.
W praktyce nie ma takich przypadków, by kredytobiorca miał wpływ na treść postanowień umowy. Umowy kredytów frankowych zawierane były na podstawie wzorców umownych opracowywanych przez banki i nie podlegały negocjacjom jeśli chodzi treść poszczególnych postanowień. Kredytobiorca zasadniczo mógł podpisać umowę w takiej postaci, w jakiej przygotował ją bank, albo nie podpisać jej w ogóle.
Pytania dotyczące wykonywania umowy
34. Czy istniała możliwość wypłaty kredytu bezpośrednio w CHF?
Zarówno kredyty indeksowane, jak i denominowane, były wypłacane w złotych polskich. Kredytobiorcy zgodnie odpowiadają na to pytanie, że nie było możliwości wypłaty kredytu bezpośrednio w CHF. Na marginesie: kredytobiorcy nie byliby taką opcją zainteresowani, nawet gdyby teoretycznie była możliwa, skoro finansowali zakup nieruchomości lub budowę w Polsce, na co potrzebne były złote polskie, a nie franki szwajcarskie.
35. Czy mógł pan spłacać kredyt bezpośrednio w CHF?
Od 2011 r. banki miały obowiązek umożliwienia kredytobiorcom dokonywania spłat rat w walucie obcej. Część banków dawała taką możliwość już wcześniej. Nie zawsze jednak kredytobiorcy wiedzieli o takiej możliwości.
Na pytanie o możliwość spłacania kredytu bezpośrednio w walucie kredytobiorcy najczęściej odpowiadają, że taka możliwość istniała, ale nie od samego początku. Potwierdzają to na ogół także przesłuchiwani w charakterze świadków pracownicy banków.
36. W jaki sposób technicznie następowała spłata rat?
Raty kredytów frankowych spłacane były w jeden z 4 sposobów:
przelew złotych polskich na rachunek bankowy banku;
automatyczne pobieranie przez bank raty z rachunku bankowego kredytobiorcy (kredytobiorca musiał mieć rachunek w tym samym banku, w którym miał kredyt);
polecenie zapłaty (spłaty dokonywane automatycznie; kredytobiorca mógł posiadać rachunek w innym banku, niż ten, w którym miał kredyt);
przelew waluty obcej na rachunek bankowy banku.
Tylko w przypadku pierwszego z wymienionych sposobów kredytobiorca musiał samodzielnie przeliczać ratę wyrażoną w harmonogramie w walucie obcej, na złote polskie. W tym przypadku kredytobiorca musiał wiedzieć, jak tych przeliczeń dokonać, choć też nie zawsze. Niektóre banki informowały w dniu płatności raty o wysokości kwoty, którą należy zapłacić w polskich złotych (mailowo, SMS-owo lub poprzez wyświetlenie informacji o konkretnej kwocie do zapłaty w serwisie transakcyjnym banku).
W pozostałych sytuacjach, by spłacać kredyt, kredytobiorca nie musiał mieć wiedzy o tym, jak ustala się wysokość raty i skąd należy brać kursy do przeliczeń.
37. Czy kredyt został już spłacony?
Jeżeli kredyt nie został jeszcze spłacony, kredytobiorca ma interes prawny w ustaleniu nieważności umowy kredytowej. Jeśli natomiast kredyt został już spłacony - sądy przyjmują brak takiego interesu, uznając za usprawiedliwione jedynie żądanie zapłaty w związku z nieważnością umowy.
Odpowiedź na to pytanie zależy od konkretnej sytuacji kredytobiorców - niektórzy bowiem kredyt już spłacili (w tym również przed terminem wynikającym z umowy), inni wciąż kredyt spłacają. Na to pytanie nie ma ani dobrej, ani złej odpowiedzi, pod warunkiem że roszczenie w pozwie zostało sformułowane prawidłowo.
38. Jaką kwotę otrzymała pani od banku, ile do dziś pani spłaciła i ile jeszcze pozostało do spłaty?
Odpowiedź na to pytanie bardzo często pokazuje, jak nieuczciwą konstrukcję stanowiły kredyty frankowe. Nierzadko bowiem zdarza się, że saldo zadłużenia kredytobiorcy, po kilkunastu latach regularnego spłacania rat, jest wyższe, niż w chwili wypłaty kredytu.
Sąd na ogół nie oczekuje, by kredytobiorca wskazał dokładną kwotę co do złotówki. Dobrze jednak znać chociażby w przybliżeniu te trzy kwoty: otrzymaną od banku, dotychczas spłaconą i pozostałą do spłaty.
39. W czym upatruje pani nieuczciwości umowy? / Dlaczego kwestionuje pani ważność umowy?
Kredytobiorcy najczęściej wskazują, że uznają umowę za nieuczciwą, ponieważ regularnie spłacają raty, a saldo zadłużenia zamiast się zmniejszać, to rośnie i nie widać końca spłacania kredytu.
W przypadku kredytów spłaconych przed terminem efekt ten też często widać - kwota całkowitej spłaty kredytu, dokonywanej po kilku lub kilkunastu latach regularnego spłacania rat, jest bardzo często większa niż kwota otrzymana od banku.
Kredytobiorcy wskazują ponadto, że uważają umowę za nieuczciwą także dlatego, że bank sam sobie ustalał kursy stosowane do przeliczeń. Stosunkowo często kredytobiorcy wskazują również na to, że czują się oszukani przekazywanymi przez banki zapewnieniami o stabilności franka szwajcarskiego, które okazały się nieprawdziwe.
40. Kiedy i skąd dowiedziała się pani, że umowa zawiera zapisy niedozwolone?
Zdecydowana większość kredytobiorców wskazuje, że dowiedziała się o niedozwolonych zapisach w umowie kredytowej z analizy otrzymanej od kancelarii prawnej, czyli na ogół kilka miesięcy przed wytoczeniem pozwu.
Zdarza się, że sąd dopytuje jak to się stało, że kredytobiorca w ogóle zlecił analizę umowy kancelarii. Na to pytanie najczęściej pojawiają się dwie odpowiedzi:
pojawiające się w mediach informacje o tym, że umowy kredytów frankowych zawierają postanowienia niedozwolone i są unieważniane przez sądu;
informacja od znajomych, którzy mieli podobny kredyt i wygrali z bankiem.
41. Kiedy zaczęła pani podejrzewać że z umową coś jest nie tak?
Większość kredytobiorców wskazuje na moment, w którym drastycznie zaczęły rosnąć raty kredytu frankowego.
W drugiej kolejności pojawia się odpowiedź, że w momencie, w którym kredytobiorcy chcieli po kilku latach sprzedać mieszkanie. Wówczas okazywało się, że saldo kredytu wzrosło tak bardzo, że sprzedaż mieszkania nie wystarczyłaby na całkowitą spłatę kredytu, mimo iż kredyt dotychczas był przez wiele lat regularnie spłacany.
42. Dlaczego nie kwestionowała pani umowy wcześniej?
Kredytobiorcy nie kwestionowali umowy wcześniej na ogół z tego względu, że nie wiedzieli, że mogą to zrobić - i taka odpowiedź najczęściej pada na to pytanie.
Wady prawne umów kredytów frankowych dziś są oczywiste, niemniej pamiętać należy, że nie zawsze tak było, a frankowicze początkowo w sądach przegrywali z bankami. Dopiero orzecznictwo TSUE w sprawach frankowych przechyliło szalę zwycięstwa na stronę kredytobiorców. Skoro nawet sądy miały problemu z prawidłowym zidentyfikowaniem wad prawnych umów kredytów frankowych, to tym bardziej trudno oczekiwać, że sami kredytobiorcy mieli te wady prawne wychwycić.
Świadomość skutków nieważności umowy
43. Czy znając skutki nieważności umowy i chce pani, aby sąd ustalił nieważność umowy?
Na ogół sąd najpierw wyjaśnia kredytobiorcom, jakie są skutki ustalenia nieważności umowy, a dopiero potem pyta o to, czy kredytobiorcy skutki te akceptują i czy na pewno chcą, by sąd ustalił nieważność umowy.
Kredytobiorcy zawsze potwierdzają, że skutki nieważności umowy są im znana i chcą, by sąd uznał umowę za nieważną.
44. Jakie są skutki nieważności umowy?
Czasami zdarza się, że sąd zamiast wyjaśnić kredytobiorcom skutki nieważności umowy, prosi kredytobiorców, aby własnymi słowami wyjaśnili, jakie są konsekwencje uznania umowy za nieważną.
Kredytobiorcy najczęściej odpowiadają, że nieważność umowy powoduje konieczność rozliczenia się z bankiem, tzn. kredytobiorca musi zwrócić bankowi otrzymany kapitał, a bank powinien zwrócić kredytobiorcy wszystkie kwoty, które kredytobiorca zapłacił bankowi wykonując nieważną umowę kredytową.
45. Czy ma pani świadomość, że w przypadku ustalenia nieważności umowy kredytowej bank może wystąpić przeciwko pani z roszczeniami?
Czasami sąd precyzuje to pytanie, wskazując, o jakie roszczenia może chodzić, tj.:
roszczenie o zwrot kapitału;
roszczenie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału;
roszczenie o waloryzację kapitału.
Dobra kancelaria frankowa oczywiście omawia te kwestie ze swoimi klientami i kredytobiorcy potwierdzają, że mają świadomość, że bank może wystąpić przeciwko nim z różnego rodzaju roszczeniami.
Oczywiście zupełnie inną kwestią jest zasadność tych roszczeń. Roszczenie banku o zwrot kapitału nie budzi wątpliwości. Jeśli natomiast chodzi o roszczenia o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oraz o waloryzację kapitału, to z orzecznictwa TSUE jednoznacznie wynika, że tego typu roszczenia bankom nie przysługują (zobacz: wyrok TSUE z 15.06.2023 r., C‑520/21; postanowienie TSUE z 11.12.2023 r., C‑756/22; postanowienie TSUE z 12.01.2024 r., C‑488/23).